Elana Toruń - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (2:0) 
Po pierwszej połowie meczu z Zagłębiem Sosnowiec kibice Elany Toruń przecierali oczy ze zdumienia.

Torunianie pokonali rywali z południa kraju 2:1 (2:0).

Od rozpoczęcia meczu zespół prezentował się świetnie i przeważał na placu gry, choć na początku akcje żółto-niebieskich były chaotyczne. Gospodarze swoją przewagę udokumentowali w 17. minucie.

Po rajdzie przez pół boiska i wrzutce w pole karne Tomasza Grudnia, piłkę do siatki skierował Damian Sędziak. Chwilę później powinno być już 2:0, jednak strzał Karola Lewandowskiego z problemami obronił Jakub Miszczuk.

Przyjezdni popełniali sporo błędów w defensywie. Jeden z nich, w 42. minucie, wykorzystał Sędziak i w sytuacji sam na sam okazał się lepszy od golkipera z Zagłębia.

- Gdy zdobywam bramki, to czuję się tak, jakbym mógł zrobić wszystko na boisku - przyznał strzelec dwóch goli dla naszej ekipy. - Takie sytuacje dodają mi skrzydeł. Szybko rozpocząłem strzelanie, więc liczę, że ten sezon będzie dla nas udany.

Warto dodać, że w pierwszej połowie kontuzji mięśnia dwugłowego doznał Arkadiusz Czarnecki.

Po zmianie stron rozkręcali się piłkarze z Sosnowca, a torunianie prezentowali się o wiele gorzej, niż przed przerwą. Goście z minuty na minutę stwarzali coraz groźniejsze sytuacje do zdobycia gola. Paradoksalnie Zagłębie radziło sobie lepiej grając w dziesiątkę (w 63. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Piotr Bryk).

Poważne ostrzeżenie torunianie otrzymali dziesięć minut przed zakończeniem spotkania. Piłkę do siatki skierował były gracz Elany Rafał Jankowski. Na szczęście arbiter spotkania dopatrzył się ręki napastnika gości i trafienia nie uznał.

W doliczonym czasie gry Zagłębie zdobyło kontaktowego gola. Naszego bramkarza pokonał Michał Grunt. W samej końcówce oba zespoły miały okazję do zmiany wyniku. Najlepszą dla Elany zmarnował Mikołajczak, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Jakubem Miszczukiem.

/nowosci.com.pl/

<<< powrót