HISTORIA KLUBU - kibic Elany...
Historia Elany Toruń i piłki nożnej w Toruniu opisana przez jednego z kibiców naszego klubu:

Początki piłki nożnej w Toruniu sięgają początków lat dwudziestych ubiegłego stulecia. To właśnie futbol ma w naszym mieście tradycję o wiele dłuższą niż inne popularne dyscypliny sportu, np. żużel.
Po powrocie miasta do Odrodzonej Polski, co stało się faktem w styczniu 1920 roku, pojawiły się dogodne warunki do zakładania klubów i stowarzyszeń sportowych. W tym okresie piłka nożna nie była potęgą, ale stała się najbardziej masową dziedziną sportu w Toruniu. Nie dorównała jeszcze poziomem, np. hokejowi, czy koszykówce, ale biorąc pod uwagę popularność i masowość, ilość działaczy wybijała się na pierwsze miejsce.
Najstarszym, wielosekcyjnym klubem sportowym lat dwudziestych był utworzony w 1922 roku Toruński Klub Sportowy (TKS). Wśród jedenastu dyscyplin sportu znalazła się także piłka nożna. Drużyna TKS-u była w tym czasie wielokrotnym mistrzem Pomorza i uczestniczyła w rozgrywkach o mistrzostwo Polski grając w I lidze państwowej. W 1925 roku TKS po raz pierwszy wystąpił w rywalizacji o mistrzostwo Polski. W grupie eliminacyjnej spotkał się z Wartą Poznań przegrywając dwukrotnie 2:0 i 4:2 oraz zwyciężył dwukrotnie Polonię Warszawa 3:1 i 2:0 zajmując 2 miejsce w grupie. TKS -owi wraz z ŁKS Łódź i Śmigłym Wilno przypadło exaequo czwarte miejsce w Polsce. W maju 1923 roku TKS odniósł zwycięstwa nad Wisłą Kraków i Polonią Warszawa. Niestety z powodu poważnych trudności finansowych w 1928 roku rozwiązano I-ligową sekcję piłki nożnej a dziewięć lat później drużynę przejął KS KWP "Pomorzanin", stając się kontynuatorem jej tradycji. Pod koniec 1922 roku powstał w Toruniu Wojskowy Klub Sportowy "Gryf", działający przy Dowództwie Okręgu Korpusu nr VIII. Jedną z pięciu sekcji w klubie była piłka nożna. "Gryf" był kilkakrotnym mistrzem Pomorza (1939), a drużyna seniorów zajmowała pierwsze miejsce w lidze okręgowej, mając nawet szanse na awans do III ligi. "Gryf" istniał do 1970 roku.
Najsilniejszy organizacyjnie - Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego "Pomorzanin" powstał w roku 1935. Geneza jego utworzenia wišzała się z przeniesieniem z Gdańska do Torunia Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. Urzędnicy zapragnęli mieć silny klub sportowy. Stało się tradycją, że jego prezesem zawsze był kolejarz, a patronat objęły nad nim Polskie Koleje Państwowe. W latach pięćdziesiątych "Pomorzanin" był największym klubem sportowym w Toruniu. Sekcja piłkarska stanowiła czołówkę w skali Pomorza, gdy wywalczyła awans do III ligi. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte były dla toruńskiej piłki dobre, była II liga i największy sukces klubu w okresie powojennym - zdobycie w 1953 roku mistrzostwa Polski przez drużynę juniorów, trenowaną przez K.Kamińskiego.
Innym klubem powstałym w 1958 roku w dzielnicy Podgórz była MZKS "Victoria". Nigdy jednak nie należała do drużyn bogatych w urządzenia sportowe, ani w opiekunów w postaci zakładów przemysłowych. Zawodnicy sekcji piłkarskiej wywodzili się przeważnie spośród podgórzańskiej młodzieży. W latach siedemdziesiątych dzielnica ta otrzymała nowy obiekt przy ulicy Armii Ludowej.
Warto w tym miejscu wspomnieć o skromnej infrastrukturze piłkarskiej Torunia przed 1961 rokiem. Już przed pierwszą wojną światową w miejscu, gdzie dzisiaj naprzeciwko Tor-Toru stoją trzy wieżowce, powstało boisko do gry w piłkę nożną wraz z dwoma mniejszymi- treningowymi.
Charakterystycznym elementem tego kameralnego stadionu była stara drewniana trybuna, pamiętająca jeszcze czasy sprzed I wojny światowej (dziś w miejscu gdzie się znajdowała jest parking). Stałym mankamentem obiektu był brak trawy, przez co na wiosnę i w czasie jesieni, płyta przypominała błotne klepisko, zaś w upalne dni unoszący się kurz utrudniał efektowną grę. Szatnie dla graczy znajdowały się w wysłużonym baraku. Ciekawym pomysłem było zainstalowanie na dwóch słupach lamp, nieopodal trybuny, które umożliwiały trenowanie, gdy w okresie jesieni szybko zapadał zmrok.
Odbywały się tu mecze II i III ligi a gościły takie zespoły jak: Górnik Zabrze, Wisła Kraków, Śląsk Wrocław czy Lechia Gdańsk.- "Urodziłem się przy ulicy Sportowej w Toruniu, o rzut kamieniem od miejskiego stadionu- tego z drewnianą trybuną. Tam, gdzie dzisiaj stoją wieżowce, znajdowała się płyta głównego boiska, a obok dwa mniejsze. Chełmińskie, robotnicze przedmieście, to była uboga dzielnica. Pomorzanin to był klub kolejowy, robociarski. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie potrzeba było żadnych pieniędzy do uprawiania sportu. Wręcz przeciwnie. Stroje, sprzęt, wyjazdy, gwarantowały kluby"- wspomina pan Bogdan Lutkowski.
Przestarzały i mały stadion użytkowano tłocznie od świtu do zmierzchu. Zlikwidowano go ostatecznie w 1970 roku, a o jego istnieniu przypomina dziś już tylko nazwa ulicy: Sportowa.
Bazą dla dalszego rozwoju sportu w Toruniu miał być zbudowany w 1961 roku, na zapleczu lodowiska nowy stadion, mogący pomieścić jednorazowo ponad 15 000 widzów. Mogły się na nim odbywać mecze piłkarskie i zawody lekkoatletyczne.
Był miejscem obchodów ważnych świąt państwowych, różnego rodzaju parad a nawet był końcowym etapem wyścigów kolarskich. Jednak pod koniec lat osiemdziesiątych kłopoty finansowe "Pomorzanina" oraz brak dotacji ze strony miasta doprowadziły do stopniowej dewastacji obiektu, który po zmroku coraz częściej stawał się miejscem urządzania libacji alkoholowych (m.in. wyrywano drewniane ławki i urządzano ogniska by łatwiej podgrzewać butapren). Wyjątkowo długo trwająca przebudowa i modernizacja stadionu umożliwia dziś rozgrywanie meczów piłkarskich w należytych warunkach.
Piłka nożna była pierwszym sportem, który po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku pojawił się w naszym mieście. Okupacja i zawierucha wojenna spowodowały znaczne uszczuplenie liczby osób związanych ze sportem, jednak kilka lat po wojnie to piłkarze przez długi czas mieli najwięcej sekcji ("Pomorzanin", "Gryf", "Ogniwo", "Sparta", "LZS", "Stal", "Gwardia") i byli jedynymi organizatorami sportowej rozrywki dla tysięcy kibiców. Już dwa miesiące po wyzwoleniu miasta przez Armię Czerwoną odbyły się pierwsze zawody piłkarskie. Drużyna toruńska złożona z zawodników z przedwojennych klubów grała z byłymi jeńcami niemieckimi: Francuzami i Włochami - te "międzynarodowe" zawody sportowe oglądało tysiące kibiców. Duży problem stanowił brak miejsca do gry (na boisku "Pomorzanina" ustawiono działa przeciwlotnicze a inne obiekty były całkowicie zdewastowane).
Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych miał miejsce znaczący rozwój piłki nożnej w Toruniu. W związku z powstaniem i rozbudową wielkich zakładów przemysłowych, zawiązywały się liczne przyzakładowe drużyny piłkarskie (np. przy "Merinotexsie" czy "Polchemie"). Od momentu powstania Zakładu Włókien Sztucznych "Elana" (1964 rok) grano tam w piłkę. Amatorskie zespoły brały udział w popularnych wówczas zawodach drużyn zakładowych.

28 czerwca 1968 roku odbyło się spotkanie organizacyjne nowego klubu: Zakładowego Klubu Sportowego Elana. Jedną z sekcji była sekcja piłkarska, która miała zająć się sportem wyczynowym. Klub przyjął żółto niebieskie barwy.
Co prawda zakłady przemysłowe gwarantowały środki materialne, ale pojawiły się jednak kłopoty z infrastrukturą sportową. Piłkarze Elany mieli kontakty z partnerskimi zakładami zagranicznymi. Utrzymywano stosunki z podobnym przedsiębiorstwem w Parchimie w NRD.
Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami nowopowstały klub rozpoczął rozgrywki od najniższej klasy "B". Trenerem został, mający za sobą występy w "Pomorzaninie" J.Rembecki. Na początku dysponował on jedynie dwudziestoma zawodnikami, lecz z czasem, gdy Elana stawała się najsilniejszym z toruńskich drużyn piłkarskich, zaczęli wstępować w jej szeregi gracze z likwidowanych klubów (np. w 1970 roku "Gryfa" Toruń). Dużą liczbę zawodników Zakładowego Klubu Sportowego stanowili piłkarze "Pomorzanina", więc stary klub kolejarski w porę przyszedł rosnącej w siłę Elanie. Pierwszy mecz ligowy zagrała z Gopłem Kruszwica, a wkrótce została mistrzem jesieni '68.
Po tułaczce czwartoligowej w latach '70. w sezonie 1986/87 Elana po znakomitej grze awansowała do III ligi. Drużyna prowadzona przez Andrzeja Witkowskiego zajęła potem szóste miejsce. W sezonie 1988/89 na zakończenie sezonu była liderem, lecz uległa Odrze Wodzisław w meczach barażowych. Przed sezonem 1989 / 1990 doszło w III lidze do kilku zmian organizacyjnych. Liga została podzielona na dwie grupy: północną i południową, a zwycięzca automatycznie awansował o klasę wyżej. Po zakończeniu rundy jesiennej Elana uplasowała się na 8 pozycji, ostatecznie kończąc sezon na szóstym miejscu. W okresie w Elanie grali tak znani zawodnicy, jak: bramkarz Zbigniew Rybiński, Piotr Przymus, Jacek Ziółkowski czy Krzysztof Paul.
Początek roku 1991 przyniósł kolejne zmiany. Klub został samodzielną firmą. Zakład Elana S.A. nie wspierał już sekcji finansowo, w takim zakresie jak kiedyś, pozostawiając jej jedynie budynek klubowy, wysłużony autokar i nowy sprzęt piłkarski. Sezon 1991/1992 drużyna zakończyła na trzecim miejscu. W lidze prym wiodła Arka Gdynia, która była poza zasięgiem innych drużyn. Patrząc na coraz bardziej skuteczną grę żółto-niebieskich coraz częściej mówiło się o II lidze.
W następnym sezonie trenowaniem drużyny zajęli się bracia Zbigniew i Ryszard Figurscy, a na wynik ich pracy nie trzeba było długo czekać. Elana grając solidnie i widowiskowo pierwszą porażkę poniosła dopiero w siódmej kolejce z Pogonią Lębork 0:1. I to była ich jedyna przegrana w całej rundzie jesiennej. O awansie zadecydowały wygrane mecze z zespołami również walczącymi o promocję dla drugiej ligi. Wygrane w Inowrocławiu po meczu z podtekstami z Goplanią (2:1) i z Polonią Elbląg (3:1) przypieczętowały sukces i pierwszy po 23 latach awans do II ligi. Szczególnie mecz w Inowrocławiu, był bardzo emocjonujący. Królem strzelców III ligi został 23-letni Jarosław Maćkiewicz z 25 golami.
Działacze wiedzieli, że awans to dopiero pierwszy krok i do sezonu 1993/1994 zespół przystąpił w mocniejszym składzie. Skromny budżet pozwolił na kupienie Szeflera z Zawiszy Bydgoszcz i Macieja Hanczewskiego z Goplanii.
Na inaugurację ligi Elana przegrała z silną Olimpią Poznań 1:3. Na pierwsze zwycięstwo kibice czekali do drugiej kolejki, zwyciężając KP Wałbrzych 3:1 w obecności około 4000 widzów. Po kilku w miarę udanych meczach przyszła klęska we Wrocławiu ze Ślęzą 0:5 i od tego momentu drużyna grała źle. Odeszli trenerzy Figurscy, a w ich miejsce pojawił się W. Niedźwiecki. Widać jednak było, że sam awans przyszedł za szybko i brakuje tym młodym chłopakom ogrania. Zespół uplasował się na siedemnastej pozycji i spadł z ligi.
Przez większą część sezonu 1994/95, kiedy Elana występowała w III lidze "gdańskiej", a największym rywalem "żółto-niebieskich" była drużyna Polonii Gdańsk. Działacze od początku nie załamywali rąk. Wyszli z założenia, że zespół jest za silny na drugą ligę, ale już w miarę ograny i przygoda z trzecią ligą potrwa najwyżej rok. Drużyna rundę jesienną zakończyła na drugim miejscu za Polonią Gdańsk ze stratą siedmiu punktów. Kilku młodzieżowców, na których liczono nie zagrało na poziomie trzecioligowym, a dodatkowo często byli ustawiani na różnych pozycjach. Także kontuzja Jarosława Maćkiewicza osłabiła siłę ataku drużyny. Doszło do zmiany trenera i nowym szkoleniowcem został Wiesław Gałkowski, dotychczasowy asystent Witkowskiego. Atak na pierwszą pozycję nie powiódł się. Zespół przegrał z czołowymi zespołami (Chemik Bydgoszcz 0:1, 3:4 Polonia Gdańsk) i ze stratą dziesięciu punktów był drugi.
W sezonie 1995/96 zespół toruński najczęściej występował wtedy w składzie: Hilscher- Szewczyk, Boldt, Chrzanowski, Szymborski, Reginis, Thiede, Lubowicz, Czarnecki, Hanczewski, Maćkiewicz. (skład uzupełniali inni wartościowi gracze: Leis, Szelfer, Jarosz, Górecki, Martynik, Urbański, Glaza), dlatego trener Wiesław Gałkowski dysponował dość szeroką kadrą).
W październiku 1995 roku Elana wygrała 4:0 ważny mecz z Chemikiem Bydgoszcz, a na obiekcie przy Armii Ludowej padł rekord frekwencji. Po skromnym zwycięstwie 1:0 z Legią Chełmża, najgroźniejszym przeciwnikiem pozostała Arka Gdynia, do której Elana traciła w tabeli trzy punkty. W wywiadzie przeprowadzonym z trenerem przed rozpoczęciem rundy wiosennej 1996, podkreślał on, że jest ostrożnym optymistą, jeżeli chodzi o awans, natomiast warunki organizacyjne w klubie oceniał jako dobre (jak na III ligę). Będąc już zdecydowanym liderem III ligi, po remisie 1:1 z Arką Gdynia, Elana systematycznie powiększała przewagę nad rywalami z tabeli. Wysokie zwycięstwo z Gryfem Słupsk 7:2 i skromne zwycięstwo w ostatnim meczu w Toruniu z Legią Chełmża, pozwoliło Elanie na zapewnienie sobie awansu. Mecz z chełmżynianami przebiegał w piknikowej atmosferze nie tylko z powodu pięknej i słonecznej pogody. Tego dnia Elana S. A. organizowała festyn dla pracowników. Przed rozpoczęciem meczu prezes zarządu Elana S.A. wręczył kapitanowi Jarosławowi Maćkiewiczowi okazały kryształowy puchar za zdobycie mistrzostwa III ligi. Wręczono także puchar od Rady Miejskiej. Do końca sezonu trzeba było rozegrać jeszcze dwa spotkania.
W rozegranym w Solcu Kujawskim spotkaniu z Gryfem Wejherowo, Elana nie będąc zmuszoną do odniesienia zwycięstwa zremisowała 1:1. Na meczu pojawili się kibice "Zawiszy", którzy chcieli znieważyć piłkarzy toruńskich, jednak zdziwili się, że nie ma żadnej ekipy kibiców z Torunia, z którą mogliby powalczyć. W ostatnim meczu w III lidzie Elana rozgromiła zamykającą tabelę Gedanie Gdańsk 7:0. W całym sezonie Jarosław Maćkiewicz strzelił aż 34 bramki i znów został królem strzelców. Na uwagę zasługują dwa gole strzelone przez bramkarza Krystyna Hilschera.
Inauguracja sezonu 1996/97 wypadła bardzo okazale. W wypełnionym po brzegi stadionie (2500 widzów) Elana pokonała Chrobry Głogów 3:1 a zdobywcami bramek byli: Maciej Hanczewski i Jarosław Maćkiewicz dwie (watro wspomnieć, że ten drugi w pierwszych pięciu meczach drugoligowych zdobył aż 6 goli, w każdym z nich decydując tym samym o komplecie punktów). Już w pierwszych spotkaniach było widać zgranie zespołu, oraz dojrzałość w grze. Jesień 1996 to takie pamiętne mecze, jak z Pogonią Szczecin 1:1 (Radosława Majdana pokonał Artur Górecki) Zawiszą Bydgoszcz 3:1 przed nadkompletem widzów i około 700 kibicami gości. Elana zajęła w efekcie wspaniałe trzecie miejsce a skład drużyny wzmocniono jeszcze Jackiem Kotem z Zawiszy i Dariuszem Gliniewiczem z Chemika.
Po szesnastu meczach zespół zajmował wysokie szóste miejsce, a zwłaszcza ostatnie mecze wskazywały na zwyżkę formy kiedy to "elanowcy" wygrali pięć meczów z rzędu. Ta seria rozbudziła apetyty działaczy, którzy mając świadomość zbyt krótkiej ławki kupili mocnych Glazę i Grembockiego i coraz głośniej mówili o włączeniu się do walki o awans.
Ambitne plany w wywiadzie dla "Nowości" studził trener Gałkowski. Stwierdził wprost, iż na pierwszą ligę Torunia najzwyczajniej w świecie nie stać. Brakowało bazy treningowej, stadionu, boiska i silnej drużyny. Uważał on, iż zespół jest solidnie budowany, ale jeszcze półtorej roku temu grał w III lidze i trzeba o tym pamiętać. Rundę jesienną piłkarze Elany rozpoczęli fatalnie, ponieważ po przegranych z Krisbutem Myszków i Aluminium Konin zajmowali odległe 11-ste miejsce w tabeli. Jak twierdził ówczesny prezes klubu Berens, od początku podstawowym problemem był brak obiektu, na którym można byłoby rozgrywać mecze w przypadku awansu do I ligi. Mówił, że trenerowi Gałkowskiemu zarząd stworzył dobre warunki a zobowiązania finansowe wobec piłkarzy realizowane są terminowo. Jak wspomniano wcześniej, przy klubie działała także firma (Zakład Produkcji, Handlu i Usług), którą w 1991 roku stworzył zarząd i podobno sama zarabiała na siebie pieniądze. Pracowało w niej ok. 450 osób.
W zespole doszło do rozprężenia i z kandydata do awansu zespół zamienił się w kandydata do spadku. Trenera Gałkowskiego zastąpiono Stefaniakiem. Gra uległa lekkiej poprawie, ale tylko wystarczyło to do zwycięstw w ważnych meczach z zespołami walczącymi też o utrzymanie Elana zakończyła sezon na jedenastym miejscu. Niezawodny Maćkiewicz został znów królem strzelców.
Sezon 1998/1999 był jak się okazało ostatnim sezonem w II lidze. Zespół grał źle, zawodziła główna siła uderzeniowa w postaci byłego króla strzelców. Nie widać było żadnego stylu gry drużyny, która grała chaotycznie i "bez głowy". Pierwsze zwycięstwo odnieśli w 6 kolejce nad Śląskiem Wrocław 2:1. W przerwie zimowej do drużyny przyszedł znów Gałkowski, ale odeszła jej największa gwiazda - Jarosław Maćkiewicz, który został sprzedany do pierwszoligowego Lecha Poznań (za około 900 000 zł). Jak tłumaczył się potem Kurkowski (dyrektor klubu) sprzedaż J.Maćkiewicza była koniecznością, żeby utrzymać zespół finansowo (!?). Był to początek końca zespołu. Pozyskano Śmiglewskiego i Krygiera z Zawiszy, Maśnika z Warmii Olsztyn, Kretkowskiego z Goplanii i Ciesielskiego z Unii Janikowo. Pierwsze mecze nie były złe. Remis z Groclinem i Aluminium w Koninie, oraz zwycięstwo z Odrą Opole dały zespołowi trochę nadziei. Jednak to wszystko zostało szybko rozwiane. Hanczewski, który miał wziąć na siebie strzelanie bramek miał najsłabszą rundę w karierze, a Maśnik, który w meczu z Odrą Opole zdobył 3 bramki poźniej grał słabo, nie stawiał się w swoim miejscu pracy na treningi i w klubie zrezygnowano z jego usług. Strata Maćkiewicza była zbyt duża.
Decydującym o możliwości utrzymania się w II lidze był mecz z Odrą Szczecin, który Elana musiała bezwzględnie wygrać. W efekcie padł wynik 1:1 (po nie wykorzystanym przez Macieja Hanczewskiego w 90. minucie meczu, rzucie karnym). Ostatecznie żółto-niebiescy zajęli trzynaste miejsce ze stratą jednego punktu do bezpiecznego miejsca i spadli do III ligi.
Po spadku zespół grał na zasadach amatorskich. Pieniądze były tylko na wyjazdy, organizację meczów i na utrzymanie stadionu. Skład toruńskiej Elany zmienił się w 90 %. Odeszli najlepsi gracze: Boldt do Polonii Warszawa, Hanczewski do Dyskobolii, Leis do Unii Wąbrzeźno, Gliniewicz do Sparty Brodnica. Trenerem został Marek Przybyliński. Skład został uzupełniony zawodnikami z drużyny rezerw i juniorami. Ze starego składu został tylko Artur Górecki. Po rundzie jesiennej drużyna zajmowała ostatnie miejsce, a z zespołu odchodzili bardziej wyróżniający się gracze. Główną przyczyną tego stanu rzeczy był brak środków finansowych, gdyż zakład patronacki przechodził restrukturyzację i już w ogóle nie pomagał klubowi. Problemy były również z pieniędzmi od znanego już wtedy z nieprzychylności wobec piłki nożnej w Toruniu- Urzędu Miasta, który obciął dotację. Brakowało pieniędzy na najbardziej potrzebne rzeczy, a szans na ich zdobycie nie było widać.
Dzień 18 styczeń 2000 roku zapisał się czarnymi kolorami w historii toruńskiej drużyny. Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Toruniu przyjął wniosek o upadłość ZKS Elana Toruń i wyznaczył syndyka masy upadłościowej. Upadek zespołu zagrażał grze w lidze, pojawiła się nawet ewentualność sprzedaży całego majątku klubu a więc stadionu przy Armii Ludowej, ponieważ lista wierzycieli czekających na swoje należności wyniosła 200 podmiotów gospodarczych. W efekcie miasto jednak przejęło stadion. W jednym z wywiadów Maciej Hanczewski przyznał, że nie może uwierzyć, w jaki sposób działacze mogli doprowadzić do upadłości ZKS Elana. Był to hermetycznie zamknięty i skostniały twór nastawiony jedynie na pomoc finansową z zewnątrz. Decyzja o upadłości klubu nie spowodowała zaniechania przez zespół treningów na stadionie. Jednak piłkarze przystępując do nich nie mieli żadnych gwarancji brania udziału w późniejszych rozgrywkach.
W lutym 2000 roku powstał Toruński Klub Piłkarski, stając się kontynuatorem historii toruńskiej Elany, przyjmując m. in. żółto-niebieskie barwy i zajmując jej miejsce w tabeli. Jednak dla rzeszy kibiców nazwa "TKP" była zawsze określeniem jedynie urzędowym, nadal kibicowali oni toruńskiej Elanie. Budżet klubu wynosił 400 000 złotych i był opłacany jedynie ze składek członkowskich. Znalazły się też pieniądze na powrót Macieja Hanczewskiego i Marcina Thiedego. Pierwszym prezesem klubu został Jerzy Gawlik. Nowi działacze działali społecznie Piłka nożna mająca bogatą tradycję została uratowana.
11 marca 2000 pod wodzą Kazimierza Rutkowskiego TKP rozegrał swój pierwszy mecz z ligowy pokonując na zaśnieżonej murawie Pomezanię Malbork 2:1. Trzeba jednak było przystąpić do poprawy jakości gry zespołu. Zauważono, iż drużyna większość meczy przegrywała różnicą jednej bramki i szukano zawodników wzmacniających ofensywę. Wrócił także Chrzanowski, oraz Glaza. Jednak strata z jesieni była zbyt duża do pozostania w lidze, chociaż i tak zespół zdobył wiosną trzykrotnie więcej punktów co jesienią i zajął ostatnie miejsce. Gra głównie juniorów w trzeciej lidze dała im niezbędne doświadczenie i zaowocowała w niedalekiej przyszłości.
W IV lidzie po rundzie jesiennej żółto-niebiescy zajmowali czwarta lokatę. Liga nie była jednak bezbarwna, gdyż Torunianie znów mogli rozgrywać derbowe mecze z Pomorzaninem Toruń sprawiedliwie dzieląc się zwycięstwami. Ostatecznie na zakończenie sezonu 2000/2001 zajęli trzecie miejsce.
Lepiej poszło ekipie żółto-niebieskich w finale Pucharu Polski okręgu toruńskiego pokonując Jagiellonkę Nieszawę 2:1 i remisując 1:1. Awans do drugiej rundy pozwolił zespołowi na zmierzenie swoich sił z pierwszoligowym Famegiem Radomsko, jednak klasa zespołu przyjezdnego była zbyt duża i drużyna toruńska przegrała 0:3. Jednak znów kibice tłumnie zapełnili stadion tęskniąc za wyższą ligą.
Długo na sukces nie czekali, gdyż już w następnym sezonie 2001/02 drużyna awansowała do III ligi, chociaż początek sezonu tego nie zapowiadał (po rundzie jesiennej zajmowała czwarte miejsce). Na jesieni trenerem został Wiesław Borończyk. Warto w tym miejscu w kilku zdaniach przybliżyć sylwetkę obecnego trenera żółto-niebieskich, który w 2007 roku zastąpił na tym stanowisku Roberta Kościelaka.
Zaczynał on piłkarską karierę w Słupsku, w drużynie tamtejszego Gryfa, potem w Czanych Słupsk. W roku 1978 przeprowadził się do naszego miasta, grając w Elanie. Na początku lat '80. był zawodnikiem Pomorzanina, ale potem wrócił do Elany, gdzie wkrótce zakończył piłkarską karierę. W 1986 roku "Generał" zajął się pracą z drugim zespołem Elany, potem był trenerem takich zespołów jak: Zdrój Ciechocinek, Notecianka Jakość, Zagłębie Piechcin, i od 1997 roku przez ponad dwa lata Legii Chełmża.
Przez całą wiosnę żółto-niebiescy grali piłkę dobrze ułożoną taktycznie, a sama promocja do wyższej ligi była zaskoczeniem, bo nikt na nich nie liczył. Przełomowy był mecz z bezpośrednim rywalem do awansu Jagiellonką Nieszawa i zwycięstwo 5:1. Królem strzelców został Maciej Hanczewski, który strzelił 25 bramek.
Pobyt w trzeciej lidze trwał tylko jeden sezon, drużyna była za silna na czwartą ligę, a za słaba na trzecią. Młodym graczom brakowało ogrania, a sam awans przyszedł dla nich za szybko. Rozgrywki sezonu 2002/03 zakończyli na piętnastym miejscu i spadli z ligi.
Sezon 2003/04 wypadł już znacznie korzystniej i po ostatnim meczu toruński zespół o jedenaście punktów drugiego w tabeli Zawiszę.
Od sezonu 2004/05 żółto-niebiescy rozgrywajš mecze na nowym obiekcie po drugiej stronie Wisły. Najbardziej emocjonującymi spotkaniami w tym czasie były spotkania z gdańską Lechią. Przy ulicy Traugutta padł remis 3:3 (uratowany w ostatniej minucie przez Macieja Hanczewskiego) zaś w Toruniu lepsza okazała się Lechia (0:1). Bilans tego sezonu (podobnie jak i dwóch następnych: 2005/06 i 2006/07) to trzecie miejsce ścisłej czołówce z minimalnymi stratami do wyżej lokowanych drużyn.
Z dniem 6 marca 2008 powrócono do historycznej nazwy klubu. Na upragniony awans czekamy już dziewięć lat. Może teraz piłkarze sprawią taką niespodziankę z okazji przypadającego w bieżącym roku 40-lecia toruńskiej Elany?
Łukasz Bulak, Mokre

<<< powrót