HISTORIA KLUBU - kibic Elany...
Historia
Elany Toruń i piłki nożnej w Toruniu opisana przez jednego z kibiców
naszego klubu:
Początki piłki nożnej w Toruniu sięgają początków lat dwudziestych
ubiegłego stulecia. To właśnie futbol ma w naszym mieście tradycję o
wiele dłuższą niż inne popularne dyscypliny sportu, np. żużel.
Po powrocie miasta do Odrodzonej Polski, co stało się faktem w styczniu
1920 roku, pojawiły się dogodne warunki do zakładania klubów i
stowarzyszeń sportowych. W tym okresie piłka nożna nie była potęgą,
ale stała się najbardziej masową dziedziną sportu w Toruniu. Nie dorównała
jeszcze poziomem, np. hokejowi, czy koszykówce, ale biorąc pod uwagę
popularność i masowość, ilość działaczy wybijała się na pierwsze
miejsce.
Najstarszym, wielosekcyjnym klubem sportowym lat dwudziestych był
utworzony w 1922 roku Toruński Klub Sportowy (TKS). Wśród jedenastu
dyscyplin sportu znalazła się także piłka nożna. Drużyna TKS-u była
w tym czasie wielokrotnym mistrzem Pomorza i uczestniczyła w rozgrywkach
o mistrzostwo Polski grając w I lidze państwowej. W 1925 roku TKS po raz
pierwszy wystąpił w rywalizacji o mistrzostwo Polski. W grupie
eliminacyjnej spotkał się z Wartą Poznań przegrywając dwukrotnie 2:0
i 4:2 oraz zwyciężył dwukrotnie Polonię Warszawa 3:1 i 2:0 zajmując 2
miejsce w grupie. TKS -owi wraz z ŁKS Łódź i Śmigłym Wilno przypadło
exaequo czwarte miejsce w Polsce. W maju 1923 roku TKS odniósł zwycięstwa
nad Wisłą Kraków i Polonią Warszawa. Niestety z powodu poważnych
trudności finansowych w 1928 roku rozwiązano I-ligową sekcję piłki nożnej
a dziewięć lat później drużynę przejął KS KWP
"Pomorzanin", stając się kontynuatorem jej tradycji. Pod
koniec 1922 roku powstał w Toruniu Wojskowy Klub Sportowy
"Gryf", działający przy Dowództwie Okręgu Korpusu nr VIII.
Jedną z pięciu sekcji w klubie była piłka nożna. "Gryf" był
kilkakrotnym mistrzem Pomorza (1939), a drużyna seniorów zajmowała
pierwsze miejsce w lidze okręgowej, mając nawet szanse na awans do III
ligi. "Gryf" istniał do 1970 roku.
Najsilniejszy organizacyjnie - Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia
Wojskowego "Pomorzanin" powstał w roku 1935. Geneza jego
utworzenia wišzała się z przeniesieniem z Gdańska do Torunia Dyrekcji
Okręgowej Kolei Państwowych. Urzędnicy zapragnęli mieć silny klub
sportowy. Stało się tradycją, że jego prezesem zawsze był kolejarz, a
patronat objęły nad nim Polskie Koleje Państwowe. W latach pięćdziesiątych
"Pomorzanin" był największym klubem sportowym w Toruniu.
Sekcja piłkarska stanowiła czołówkę w skali Pomorza, gdy wywalczyła
awans do III ligi. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte były dla toruńskiej
piłki dobre, była II liga i największy sukces klubu w okresie
powojennym - zdobycie w 1953 roku mistrzostwa Polski przez drużynę
juniorów, trenowaną przez K.Kamińskiego.
Innym klubem powstałym w 1958 roku w dzielnicy Podgórz była MZKS
"Victoria". Nigdy jednak nie należała do drużyn bogatych w
urządzenia sportowe, ani w opiekunów w postaci zakładów przemysłowych.
Zawodnicy sekcji piłkarskiej wywodzili się przeważnie spośród podgórzańskiej
młodzieży. W latach siedemdziesiątych dzielnica ta otrzymała nowy
obiekt przy ulicy Armii Ludowej.
Warto w tym miejscu wspomnieć o skromnej infrastrukturze piłkarskiej
Torunia przed 1961 rokiem. Już przed pierwszą wojną światową w
miejscu, gdzie dzisiaj naprzeciwko Tor-Toru stoją trzy wieżowce, powstało
boisko do gry w piłkę nożną wraz z dwoma mniejszymi- treningowymi.
Charakterystycznym elementem tego kameralnego stadionu była stara
drewniana trybuna, pamiętająca jeszcze czasy sprzed I wojny światowej
(dziś w miejscu gdzie się znajdowała jest parking). Stałym mankamentem
obiektu był brak trawy, przez co na wiosnę i w czasie jesieni, płyta
przypominała błotne klepisko, zaś w upalne dni unoszący się kurz
utrudniał efektowną grę. Szatnie dla graczy znajdowały się w wysłużonym
baraku. Ciekawym pomysłem było zainstalowanie na dwóch słupach lamp,
nieopodal trybuny, które umożliwiały trenowanie, gdy w okresie jesieni
szybko zapadał zmrok.
Odbywały się tu mecze II i III ligi a gościły takie zespoły jak: Górnik
Zabrze, Wisła Kraków, Śląsk Wrocław czy Lechia Gdańsk.- "Urodziłem
się przy ulicy Sportowej w Toruniu, o rzut kamieniem od miejskiego
stadionu- tego z drewnianą trybuną. Tam, gdzie dzisiaj stoją wieżowce,
znajdowała się płyta głównego boiska, a obok dwa mniejsze. Chełmińskie,
robotnicze przedmieście, to była uboga dzielnica. Pomorzanin to był
klub kolejowy, robociarski. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku
nie potrzeba było żadnych pieniędzy do uprawiania sportu. Wręcz
przeciwnie. Stroje, sprzęt, wyjazdy, gwarantowały kluby"- wspomina
pan Bogdan Lutkowski.
Przestarzały i mały stadion użytkowano tłocznie od świtu do
zmierzchu. Zlikwidowano go ostatecznie w 1970 roku, a o jego istnieniu
przypomina dziś już tylko nazwa ulicy: Sportowa.
Bazą dla dalszego rozwoju sportu w Toruniu miał być zbudowany w 1961
roku, na zapleczu lodowiska nowy stadion, mogący pomieścić jednorazowo
ponad 15 000 widzów. Mogły się na nim odbywać mecze piłkarskie i
zawody lekkoatletyczne.
Był miejscem obchodów ważnych świąt państwowych, różnego rodzaju
parad a nawet był końcowym etapem wyścigów kolarskich. Jednak pod
koniec lat osiemdziesiątych kłopoty finansowe "Pomorzanina"
oraz brak dotacji ze strony miasta doprowadziły do stopniowej dewastacji
obiektu, który po zmroku coraz częściej stawał się miejscem urządzania
libacji alkoholowych (m.in. wyrywano drewniane ławki i urządzano ogniska
by łatwiej podgrzewać butapren). Wyjątkowo długo trwająca przebudowa
i modernizacja stadionu umożliwia dziś rozgrywanie meczów piłkarskich
w należytych warunkach.
Piłka nożna była pierwszym sportem, który po zakończeniu działań
wojennych w 1945 roku pojawił się w naszym mieście. Okupacja i
zawierucha wojenna spowodowały znaczne uszczuplenie liczby osób związanych
ze sportem, jednak kilka lat po wojnie to piłkarze przez długi czas
mieli najwięcej sekcji ("Pomorzanin", "Gryf",
"Ogniwo", "Sparta", "LZS", "Stal",
"Gwardia") i byli jedynymi organizatorami sportowej rozrywki dla
tysięcy kibiców. Już dwa miesiące po wyzwoleniu miasta przez Armię
Czerwoną odbyły się pierwsze zawody piłkarskie. Drużyna toruńska złożona
z zawodników z przedwojennych klubów grała z byłymi jeńcami
niemieckimi: Francuzami i Włochami - te "międzynarodowe"
zawody sportowe oglądało tysiące kibiców. Duży problem stanowił brak
miejsca do gry (na boisku "Pomorzanina" ustawiono działa
przeciwlotnicze a inne obiekty były całkowicie zdewastowane).
Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych miał miejsce znaczący rozwój
piłki nożnej w Toruniu. W związku z powstaniem i rozbudową wielkich
zakładów przemysłowych, zawiązywały się liczne przyzakładowe drużyny
piłkarskie (np. przy "Merinotexsie" czy "Polchemie").
Od momentu powstania Zakładu Włókien Sztucznych "Elana" (1964
rok) grano tam w piłkę. Amatorskie zespoły brały udział w popularnych
wówczas zawodach drużyn zakładowych.
28 czerwca 1968 roku odbyło się spotkanie organizacyjne nowego
klubu: Zakładowego Klubu Sportowego Elana. Jedną z sekcji była sekcja
piłkarska, która miała zająć się sportem wyczynowym. Klub przyjął
żółto niebieskie barwy.
Co prawda zakłady przemysłowe gwarantowały środki materialne, ale
pojawiły się jednak kłopoty z infrastrukturą sportową. Piłkarze
Elany mieli kontakty z partnerskimi zakładami zagranicznymi. Utrzymywano
stosunki z podobnym przedsiębiorstwem w Parchimie w NRD.
Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami nowopowstały klub rozpoczął
rozgrywki od najniższej klasy "B". Trenerem został, mający za
sobą występy w "Pomorzaninie" J.Rembecki. Na początku
dysponował on jedynie dwudziestoma zawodnikami, lecz z czasem, gdy Elana
stawała się najsilniejszym z toruńskich drużyn piłkarskich, zaczęli
wstępować w jej szeregi gracze z likwidowanych klubów (np. w 1970 roku
"Gryfa" Toruń). Dużą liczbę zawodników Zakładowego Klubu
Sportowego stanowili piłkarze "Pomorzanina", więc stary klub
kolejarski w porę przyszedł rosnącej w siłę Elanie. Pierwszy mecz
ligowy zagrała z Gopłem Kruszwica, a wkrótce została mistrzem jesieni
'68.
Po tułaczce czwartoligowej w latach '70. w sezonie 1986/87 Elana po
znakomitej grze awansowała do III ligi. Drużyna prowadzona przez
Andrzeja Witkowskiego zajęła potem szóste miejsce. W sezonie 1988/89 na
zakończenie sezonu była liderem, lecz uległa Odrze Wodzisław w meczach
barażowych. Przed sezonem 1989 / 1990 doszło w III lidze do kilku zmian
organizacyjnych. Liga została podzielona na dwie grupy: północną i południową,
a zwycięzca automatycznie awansował o klasę wyżej. Po zakończeniu
rundy jesiennej Elana uplasowała się na 8 pozycji, ostatecznie kończąc
sezon na szóstym miejscu. W okresie w Elanie grali tak znani zawodnicy,
jak: bramkarz Zbigniew Rybiński, Piotr Przymus, Jacek Ziółkowski czy
Krzysztof Paul.
Początek roku 1991 przyniósł kolejne zmiany. Klub został samodzielną
firmą. Zakład Elana S.A. nie wspierał już sekcji finansowo, w takim
zakresie jak kiedyś, pozostawiając jej jedynie budynek klubowy, wysłużony
autokar i nowy sprzęt piłkarski. Sezon 1991/1992 drużyna zakończyła
na trzecim miejscu. W lidze prym wiodła Arka Gdynia, która była poza
zasięgiem innych drużyn. Patrząc na coraz bardziej skuteczną grę żółto-niebieskich
coraz częściej mówiło się o II lidze.
W następnym sezonie trenowaniem drużyny zajęli się bracia Zbigniew i
Ryszard Figurscy, a na wynik ich pracy nie trzeba było długo czekać.
Elana grając solidnie i widowiskowo pierwszą porażkę poniosła dopiero
w siódmej kolejce z Pogonią Lębork 0:1. I to była ich jedyna przegrana
w całej rundzie jesiennej. O awansie zadecydowały wygrane mecze z zespołami
również walczącymi o promocję dla drugiej ligi. Wygrane w Inowrocławiu
po meczu z podtekstami z Goplanią (2:1) i z Polonią Elbląg (3:1)
przypieczętowały sukces i pierwszy po 23 latach awans do II ligi. Szczególnie
mecz w Inowrocławiu, był bardzo emocjonujący. Królem strzelców III
ligi został 23-letni Jarosław Maćkiewicz z 25 golami.
Działacze wiedzieli, że awans to dopiero pierwszy krok i do sezonu
1993/1994 zespół przystąpił w mocniejszym składzie. Skromny budżet
pozwolił na kupienie Szeflera z Zawiszy Bydgoszcz i Macieja Hanczewskiego
z Goplanii.
Na inaugurację ligi Elana przegrała z silną Olimpią Poznań 1:3. Na
pierwsze zwycięstwo kibice czekali do drugiej kolejki, zwyciężając KP
Wałbrzych 3:1 w obecności około 4000 widzów. Po kilku w miarę udanych
meczach przyszła klęska we Wrocławiu ze Ślęzą 0:5 i od tego momentu
drużyna grała źle. Odeszli trenerzy Figurscy, a w ich miejsce pojawił
się W. Niedźwiecki. Widać jednak było, że sam awans przyszedł za
szybko i brakuje tym młodym chłopakom ogrania. Zespół uplasował się
na siedemnastej pozycji i spadł z ligi.
Przez większą część sezonu 1994/95, kiedy Elana występowała w III
lidze "gdańskiej", a największym rywalem "żółto-niebieskich"
była drużyna Polonii Gdańsk. Działacze od początku nie załamywali rąk.
Wyszli z założenia, że zespół jest za silny na drugą ligę, ale już
w miarę ograny i przygoda z trzecią ligą potrwa najwyżej rok. Drużyna
rundę jesienną zakończyła na drugim miejscu za Polonią Gdańsk ze
stratą siedmiu punktów. Kilku młodzieżowców, na których liczono nie
zagrało na poziomie trzecioligowym, a dodatkowo często byli ustawiani na
różnych pozycjach. Także kontuzja Jarosława Maćkiewicza osłabiła siłę
ataku drużyny. Doszło do zmiany trenera i nowym szkoleniowcem został
Wiesław Gałkowski, dotychczasowy asystent Witkowskiego. Atak na pierwszą
pozycję nie powiódł się. Zespół przegrał z czołowymi zespołami
(Chemik Bydgoszcz 0:1, 3:4 Polonia Gdańsk) i ze stratą dziesięciu punktów
był drugi.
W sezonie 1995/96 zespół toruński najczęściej występował wtedy w składzie:
Hilscher- Szewczyk, Boldt, Chrzanowski, Szymborski, Reginis, Thiede,
Lubowicz, Czarnecki, Hanczewski, Maćkiewicz. (skład uzupełniali inni
wartościowi gracze: Leis, Szelfer, Jarosz, Górecki, Martynik, Urbański,
Glaza), dlatego trener Wiesław Gałkowski dysponował dość szeroką
kadrą).
W październiku 1995 roku Elana wygrała 4:0 ważny mecz z Chemikiem
Bydgoszcz, a na obiekcie przy Armii Ludowej padł rekord frekwencji. Po
skromnym zwycięstwie 1:0 z Legią Chełmża, najgroźniejszym
przeciwnikiem pozostała Arka Gdynia, do której Elana traciła w tabeli
trzy punkty. W wywiadzie przeprowadzonym z trenerem przed rozpoczęciem
rundy wiosennej 1996, podkreślał on, że jest ostrożnym optymistą, jeżeli
chodzi o awans, natomiast warunki organizacyjne w klubie oceniał jako
dobre (jak na III ligę). Będąc już zdecydowanym liderem III ligi, po
remisie 1:1 z Arką Gdynia, Elana systematycznie powiększała przewagę
nad rywalami z tabeli. Wysokie zwycięstwo z Gryfem Słupsk 7:2 i skromne
zwycięstwo w ostatnim meczu w Toruniu z Legią Chełmża, pozwoliło
Elanie na zapewnienie sobie awansu. Mecz z chełmżynianami przebiegał w
piknikowej atmosferze nie tylko z powodu pięknej i słonecznej pogody.
Tego dnia Elana S. A. organizowała festyn dla pracowników. Przed rozpoczęciem
meczu prezes zarządu Elana S.A. wręczył kapitanowi Jarosławowi Maćkiewiczowi
okazały kryształowy puchar za zdobycie mistrzostwa III ligi. Wręczono
także puchar od Rady Miejskiej. Do końca sezonu trzeba było rozegrać
jeszcze dwa spotkania.
W rozegranym w Solcu Kujawskim spotkaniu z Gryfem Wejherowo, Elana nie będąc
zmuszoną do odniesienia zwycięstwa zremisowała 1:1. Na meczu pojawili
się kibice "Zawiszy", którzy chcieli znieważyć piłkarzy
toruńskich, jednak zdziwili się, że nie ma żadnej ekipy kibiców z
Torunia, z którą mogliby powalczyć. W ostatnim meczu w III lidzie Elana
rozgromiła zamykającą tabelę Gedanie Gdańsk 7:0. W całym sezonie
Jarosław Maćkiewicz strzelił aż 34 bramki i znów został królem
strzelców. Na uwagę zasługują dwa gole strzelone przez bramkarza
Krystyna Hilschera.
Inauguracja sezonu 1996/97 wypadła bardzo okazale. W wypełnionym po
brzegi stadionie (2500 widzów) Elana pokonała Chrobry Głogów 3:1 a
zdobywcami bramek byli: Maciej Hanczewski i Jarosław Maćkiewicz dwie
(watro wspomnieć, że ten drugi w pierwszych pięciu meczach
drugoligowych zdobył aż 6 goli, w każdym z nich decydując tym samym o
komplecie punktów). Już w pierwszych spotkaniach było widać zgranie
zespołu, oraz dojrzałość w grze. Jesień 1996 to takie pamiętne
mecze, jak z Pogonią Szczecin 1:1 (Radosława Majdana pokonał Artur Górecki)
Zawiszą Bydgoszcz 3:1 przed nadkompletem widzów i około 700 kibicami gości.
Elana zajęła w efekcie wspaniałe trzecie miejsce a skład drużyny
wzmocniono jeszcze Jackiem Kotem z Zawiszy i Dariuszem Gliniewiczem z
Chemika.
Po szesnastu meczach zespół zajmował wysokie szóste miejsce, a zwłaszcza
ostatnie mecze wskazywały na zwyżkę formy kiedy to "elanowcy"
wygrali pięć meczów z rzędu. Ta seria rozbudziła apetyty działaczy,
którzy mając świadomość zbyt krótkiej ławki kupili mocnych Glazę i
Grembockiego i coraz głośniej mówili o włączeniu się do walki o
awans.
Ambitne plany w wywiadzie dla "Nowości" studził trener Gałkowski.
Stwierdził wprost, iż na pierwszą ligę Torunia najzwyczajniej w świecie
nie stać. Brakowało bazy treningowej, stadionu, boiska i silnej drużyny.
Uważał on, iż zespół jest solidnie budowany, ale jeszcze półtorej
roku temu grał w III lidze i trzeba o tym pamiętać. Rundę jesienną piłkarze
Elany rozpoczęli fatalnie, ponieważ po przegranych z Krisbutem Myszków
i Aluminium Konin zajmowali odległe 11-ste miejsce w tabeli. Jak twierdził
ówczesny prezes klubu Berens, od początku podstawowym problemem był
brak obiektu, na którym można byłoby rozgrywać mecze w przypadku
awansu do I ligi. Mówił, że trenerowi Gałkowskiemu zarząd stworzył
dobre warunki a zobowiązania finansowe wobec piłkarzy realizowane są
terminowo. Jak wspomniano wcześniej, przy klubie działała także firma
(Zakład Produkcji, Handlu i Usług), którą w 1991 roku stworzył zarząd
i podobno sama zarabiała na siebie pieniądze. Pracowało w niej ok. 450
osób.
W zespole doszło do rozprężenia i z kandydata do awansu zespół
zamienił się w kandydata do spadku. Trenera Gałkowskiego zastąpiono
Stefaniakiem. Gra uległa lekkiej poprawie, ale tylko wystarczyło to do
zwycięstw w ważnych meczach z zespołami walczącymi też o utrzymanie
Elana zakończyła sezon na jedenastym miejscu. Niezawodny Maćkiewicz
został znów królem strzelców.
Sezon 1998/1999 był jak się okazało ostatnim sezonem w II lidze. Zespół
grał źle, zawodziła główna siła uderzeniowa w postaci byłego króla
strzelców. Nie widać było żadnego stylu gry drużyny, która grała
chaotycznie i "bez głowy". Pierwsze zwycięstwo odnieśli w 6
kolejce nad Śląskiem Wrocław 2:1. W przerwie zimowej do drużyny
przyszedł znów Gałkowski, ale odeszła jej największa gwiazda - Jarosław
Maćkiewicz, który został sprzedany do pierwszoligowego Lecha Poznań
(za około 900 000 zł). Jak tłumaczył się potem Kurkowski (dyrektor
klubu) sprzedaż J.Maćkiewicza była koniecznością, żeby utrzymać
zespół finansowo (!?). Był to początek końca zespołu. Pozyskano Śmiglewskiego
i Krygiera z Zawiszy, Maśnika z Warmii Olsztyn, Kretkowskiego z Goplanii
i Ciesielskiego z Unii Janikowo. Pierwsze mecze nie były złe. Remis z
Groclinem i Aluminium w Koninie, oraz zwycięstwo z Odrą Opole dały
zespołowi trochę nadziei. Jednak to wszystko zostało szybko rozwiane.
Hanczewski, który miał wziąć na siebie strzelanie bramek miał najsłabszą
rundę w karierze, a Maśnik, który w meczu z Odrą Opole zdobył 3
bramki poźniej grał słabo, nie stawiał się w swoim miejscu pracy na
treningi i w klubie zrezygnowano z jego usług. Strata Maćkiewicza była
zbyt duża.
Decydującym o możliwości utrzymania się w II lidze był mecz z Odrą
Szczecin, który Elana musiała bezwzględnie wygrać. W efekcie padł
wynik 1:1 (po nie wykorzystanym przez Macieja Hanczewskiego w 90. minucie
meczu, rzucie karnym). Ostatecznie żółto-niebiescy zajęli trzynaste
miejsce ze stratą jednego punktu do bezpiecznego miejsca i spadli do III
ligi.
Po spadku zespół grał na zasadach amatorskich. Pieniądze były tylko
na wyjazdy, organizację meczów i na utrzymanie stadionu. Skład toruńskiej
Elany zmienił się w 90 %. Odeszli najlepsi gracze: Boldt do Polonii
Warszawa, Hanczewski do Dyskobolii, Leis do Unii Wąbrzeźno, Gliniewicz
do Sparty Brodnica. Trenerem został Marek Przybyliński. Skład został
uzupełniony zawodnikami z drużyny rezerw i juniorami. Ze starego składu
został tylko Artur Górecki. Po rundzie jesiennej drużyna zajmowała
ostatnie miejsce, a z zespołu odchodzili bardziej wyróżniający się
gracze. Główną przyczyną tego stanu rzeczy był brak środków
finansowych, gdyż zakład patronacki przechodził restrukturyzację i już
w ogóle nie pomagał klubowi. Problemy były również z pieniędzmi od
znanego już wtedy z nieprzychylności wobec piłki nożnej w Toruniu- Urzędu
Miasta, który obciął dotację. Brakowało pieniędzy na najbardziej
potrzebne rzeczy, a szans na ich zdobycie nie było widać.
Dzień 18 styczeń 2000 roku zapisał się czarnymi kolorami w historii
toruńskiej drużyny. Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Toruniu
przyjął wniosek o upadłość ZKS Elana Toruń i wyznaczył syndyka masy
upadłościowej. Upadek zespołu zagrażał grze w lidze, pojawiła się
nawet ewentualność sprzedaży całego majątku klubu a więc stadionu
przy Armii Ludowej, ponieważ lista wierzycieli czekających na swoje należności
wyniosła 200 podmiotów gospodarczych. W efekcie miasto jednak przejęło
stadion. W jednym z wywiadów Maciej Hanczewski przyznał, że nie może
uwierzyć, w jaki sposób działacze mogli doprowadzić do upadłości ZKS
Elana. Był to hermetycznie zamknięty i skostniały twór nastawiony
jedynie na pomoc finansową z zewnątrz. Decyzja o upadłości klubu nie
spowodowała zaniechania przez zespół treningów na stadionie. Jednak piłkarze
przystępując do nich nie mieli żadnych gwarancji brania udziału w późniejszych
rozgrywkach.
W lutym 2000 roku powstał Toruński Klub Piłkarski, stając się
kontynuatorem historii toruńskiej Elany, przyjmując m. in. żółto-niebieskie
barwy i zajmując jej miejsce w tabeli. Jednak dla rzeszy kibiców nazwa
"TKP" była zawsze określeniem jedynie urzędowym, nadal
kibicowali oni toruńskiej Elanie. Budżet klubu wynosił 400 000 złotych
i był opłacany jedynie ze składek członkowskich. Znalazły się też
pieniądze na powrót Macieja Hanczewskiego i Marcina Thiedego. Pierwszym
prezesem klubu został Jerzy Gawlik. Nowi działacze działali społecznie
Piłka nożna mająca bogatą tradycję została uratowana.
11 marca 2000 pod wodzą Kazimierza Rutkowskiego TKP rozegrał swój
pierwszy mecz z ligowy pokonując na zaśnieżonej murawie Pomezanię
Malbork 2:1. Trzeba jednak było przystąpić do poprawy jakości gry
zespołu. Zauważono, iż drużyna większość meczy przegrywała różnicą
jednej bramki i szukano zawodników wzmacniających ofensywę. Wrócił
także Chrzanowski, oraz Glaza. Jednak strata z jesieni była zbyt duża
do pozostania w lidze, chociaż i tak zespół zdobył wiosną trzykrotnie
więcej punktów co jesienią i zajął ostatnie miejsce. Gra głównie
juniorów w trzeciej lidze dała im niezbędne doświadczenie i zaowocowała
w niedalekiej przyszłości.
W IV lidzie po rundzie jesiennej żółto-niebiescy zajmowali czwarta
lokatę. Liga nie była jednak bezbarwna, gdyż Torunianie znów mogli
rozgrywać derbowe mecze z Pomorzaninem Toruń sprawiedliwie dzieląc się
zwycięstwami. Ostatecznie na zakończenie sezonu 2000/2001 zajęli
trzecie miejsce.
Lepiej poszło ekipie żółto-niebieskich w finale Pucharu Polski okręgu
toruńskiego pokonując Jagiellonkę Nieszawę 2:1 i remisując 1:1. Awans
do drugiej rundy pozwolił zespołowi na zmierzenie swoich sił z
pierwszoligowym Famegiem Radomsko, jednak klasa zespołu przyjezdnego była
zbyt duża i drużyna toruńska przegrała 0:3. Jednak znów kibice tłumnie
zapełnili stadion tęskniąc za wyższą ligą.
Długo na sukces nie czekali, gdyż już w następnym sezonie 2001/02 drużyna
awansowała do III ligi, chociaż początek sezonu tego nie zapowiadał
(po rundzie jesiennej zajmowała czwarte miejsce). Na jesieni trenerem
został Wiesław Borończyk. Warto w tym miejscu w kilku zdaniach przybliżyć
sylwetkę obecnego trenera żółto-niebieskich, który w 2007 roku zastąpił
na tym stanowisku Roberta Kościelaka.
Zaczynał on piłkarską karierę w Słupsku, w drużynie tamtejszego
Gryfa, potem w Czanych Słupsk. W roku 1978 przeprowadził się do naszego
miasta, grając w Elanie. Na początku lat '80. był zawodnikiem
Pomorzanina, ale potem wrócił do Elany, gdzie wkrótce zakończył piłkarską
karierę. W 1986 roku "Generał" zajął się pracą z drugim
zespołem Elany, potem był trenerem takich zespołów jak: Zdrój
Ciechocinek, Notecianka Jakość, Zagłębie Piechcin, i od 1997 roku
przez ponad dwa lata Legii Chełmża.
Przez całą wiosnę żółto-niebiescy grali piłkę dobrze ułożoną
taktycznie, a sama promocja do wyższej ligi była zaskoczeniem, bo nikt
na nich nie liczył. Przełomowy był mecz z bezpośrednim rywalem do
awansu Jagiellonką Nieszawa i zwycięstwo 5:1. Królem strzelców został
Maciej Hanczewski, który strzelił 25 bramek.
Pobyt w trzeciej lidze trwał tylko jeden sezon, drużyna była za silna
na czwartą ligę, a za słaba na trzecią. Młodym graczom brakowało
ogrania, a sam awans przyszedł dla nich za szybko. Rozgrywki sezonu
2002/03 zakończyli na piętnastym miejscu i spadli z ligi.
Sezon 2003/04 wypadł już znacznie korzystniej i po ostatnim meczu toruński
zespół o jedenaście punktów drugiego w tabeli Zawiszę.
Od sezonu 2004/05 żółto-niebiescy rozgrywajš mecze na nowym obiekcie
po drugiej stronie Wisły. Najbardziej emocjonującymi spotkaniami w tym
czasie były spotkania z gdańską Lechią. Przy ulicy Traugutta padł
remis 3:3 (uratowany w ostatniej minucie przez Macieja Hanczewskiego) zaś
w Toruniu lepsza okazała się Lechia (0:1). Bilans tego sezonu (podobnie
jak i dwóch następnych: 2005/06 i 2006/07) to trzecie miejsce ścisłej
czołówce z minimalnymi stratami do wyżej lokowanych drużyn.
Z dniem 6 marca 2008 powrócono do historycznej nazwy klubu. Na upragniony
awans czekamy już dziewięć lat. Może teraz piłkarze sprawią taką
niespodziankę z okazji przypadającego w bieżącym roku 40-lecia toruńskiej
Elany?
Łukasz Bulak, Mokre